piątek, 23 maja 2014

BROKEN Rozdział X Part 1

Dobra to dzisiaj sobie trochę popiszę. Gdy zakładałam tego bloga, postanowiłam sobie, że nie będę spamować na cudzych blogach ani zmuszać czytelników do komentowania (coś w stylu: "przeczytałeś/aś - zostaw komentarz"), bo zawsze osobiście mnie to denerwowało i pewnie nie tylko mnie, więc uznałam, że jest mi obojętnie czy ktoś komentuje czy nie. Sama również przy czytaniu fan fiction nie zawsze komentuje, bo po prostu mi się nie chce (jak ma się 112 opowiadań w follow to nie ma się co dziwić). Ale! Pewna osoba ostatnio dała mi do zrozumienia, jak wielką moc mają komentarze i jakiego dają kopa. Po prostu nigdy nie zdawałam sobie sprawy, że jeden komentarz napisany nie z przymusu, ale z własnej inicjatywy sprawia, że człowiek od razu czuje się doceniany i ma chęć na dalszą pracę. A jak człowiek otrzymuje komentarz na o la Boga! 25 linijek (mam nadzieję, że dobrze policzyłam i się nie zbłaźniłam) to już w ogóle euforia, jakby wygrał 5 mln w totka xD Tak więc drogi Anonimku: dziękuję Ci za odpędzenie mojej "translatorskiej blokady" i jestem pewna, że gdy w przyszłości znów mnie nawiedzi, to po prostu przeczytam po raz setny Twój komentarz :D Oczywiście pamiętam także o reszcie komentarzy i nawet jeśli nie jest ich dużo (albo są od przyjaciół xD), to zawsze miło się je czyta. 
Podsumowując, zaczynam komentować każdy ff, który przeczytam. Trochę mi to zajmie, biorąc pod uwagę ich liczbę i to, że wszystkie są po angielsku.... Eh, no ale wakacje za pasem, będzie co robić!!
Tymczasem ENJOY READING!!! 



Rozdział X 
Part 1


Naprawiony


Kanada z jękiem oparł się na fotelu i obiema dłońmi zaczesał włosy do tyłu. Szczerze mówiąc, nie spodziewał się, że opieka nad Ameryką będzie taka ciężka. Anglii wychodziło to bezproblemowo. Kanada uśmiechnął się smutno. Anglia opiekował się nimi, gdy byli mali, więc to nie było niespodzianką, że tak dobrze sobie radził.
Mimo wszystko, było to absolutnie wyczerpujące. Musiał go budzić, ubierać, zaprowadzać do stołu i praktycznie zmuszać do jedzenia. Następnie musiał mieć go na oku przez cały dzień, w przeciwnym razie Ameryka nie robiłby zupełnie nic. To i tak były błahostki w przeciwieństwie do jego koszmarów. Kanada wiedział o nich wcześniej, ale nie spodziewał się, że są aż tak nieznośne. Przerażone krzyki Ameryki budziły Kanadę i Francję prawie każdej nocy, a sam Ameryka odmówił rozmowy na ten temat.
To wszystko sprawiało, że miał czas dopiero, gdy kładł Amerykę do łóżka i wówczas zabierał się do pracy spoglądając na notatki z cichym jęknięciem. Ameryka przebywał tu niemal miesiąc, a stosik papierów nareszcie powoli stawał się coraz mniejszy. Kanada westchnął, złapał kolejną kartkę i pisał coś w miejscach, gdzie było to konieczne. Wiedział, że każdy arkusz jest ważny, ale nie mógł nic na to poradzić, że miał chęć wyrzucenia ich wszystkich. W każdym razie, był skupiony tak bardzo, że nie zauważył nawet, kiedy Francja wszedł do pokoju.
Francja także się martwił, ale z innego powodu. Po prostu spodziewał się wizyty Anglii. Wiedział, że Anglik czuł się winny z powodu swojego roztargnionego zachowania podczas ostatniej konferencji, ale widać to nie wystarczyło, żeby przyjechał.  Francja wiedział, że Arthur jest uparty, ale nie miał pojęcia, że aż tak. Westchnął i potrząsnął głową, zachodząc Kanadę od tyłu.
- Mon amour, jest już późno. Chodź do łóżka. – rzekł delikatnie Francja, kładąc ręce na spiętych ramionach młodszego kraju i łagodnie je masując.
- Przyjdę za minutkę. Muszę tylko uzupełnić kilka dokumentów. – odpowiedział Kanada, opierając się pod wpływem jego dotyku.
- Mówiłeś to godzinę temu, Matthieu. – Francja przestał masować, ale zostawił ręce na jego barkach.
- Wiem. Przepraszam Francis, ale naprawdę muszę to skończyć. – Kanada nie spojrzał na niego, gdy mówił. Zamiast tego skupił wzrok na swojej pracy.
Nagle świat się przechylił i Kanada lekko jęknął, dostrzegłszy, że znajduje się w ramionach Francji. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, Francja pocałował go i szybko udał się prosto do sypialni. Kanada westchnął, ale pozwolił Francji się nieść. Kiedy został postawiony na ziemi, odepchnął kolejny pocałunek i podszedł do komody po piżamę. Odwrócił się i zobaczył rozczarowanego Francję robiącego kapryśną minę, która zmieniła się w triumfalny uśmiech, gdy Kanada wślizgnął się do łóżka i dał Francisowi znak, żeby dołączył.
Kilka godzin później Francja obudził się, zdziwiony, że nie przyczynił się do tego krzyk Ameryki a dzwoniący telefon. Wstał z łóżka, pogłaskał Kanadę po głowie i wyszedł na korytarz. Szybko sprawdził co z Ameryką, którego twarz była wykrzywiona z powodu koszmaru, i westchnął zanim przyłożył słuchawkę do ucha.
- Bonjour? – zapytał zmęczony.
Po drugiej stronie przez chwilę panowała cisza, a następnie usłyszał głos – Lepiej żebyś nie powodem, przez który Kanada całą noc nie zmrużył oka, żabojadzie. On potrzebuje snu.
Francja szeroko się uśmiechnął.
- Ah, Anglettere. W końcu postanowiłeś zaszczycić nas swoją obecnością. W pewnym sensie. – odparł sarkastycznie Francja.
Mógł usłyszeć jak Anglia bierze wdech, prawdopodobnie przygotowując się, żeby na niego nakrzyczeć, ale przerwały mu przerażone krzyki Ameryki rozbrzmiewające w całym domu.
- Co to jest do cholery? – zapytał natychmiast Anglia.
- Momencik, sil’vous plait. – odpowiedział Francja.
Przycisnął telefon do klatki piersiowej, żeby stłumić hałas i napotkał zmęczonego Kanadę przy drzwiach od pokoju Ameryki. Z miejsca, w którym stał, mógł dostrzec jak chłopak krzycząc, niespokojnie porusza się na łóżku.
- Kto dzwoni? – spytał Kanada, ledwo będąc w stanie usłyszeć rozzłoszczony głos przebijający się ponad krzyk Ameryki.
- A któżby inny jak nie nasz drogi Anglettere? – odpowiedział pytaniem na pytanie Francja.
- Oh. W takim razie zajmę się Ameryką, a ty z nim pogadaj. – powiedział Kanada, wchodząc do pokoju.
Francja obserwował chwilę, zanim oddalił się od pomieszczenia.
- Co się dzieje z Ameryką? – dopytywał się Anglia, gdy tylko Francja mógł go w końcu usłyszeć.
- Oh? Chcesz wiedzieć? – Francja oparł się o ścianę.
- Oczywiście. Myślisz, że niby dlaczego pytam? – odparł Anglia ze złością.
- Ah, ale nie utrzymywałeś z nami kontaktu odkąd wyjechaliśmy, mon ami. – powiedział Francja
- Powiedziałem ci-
- Oui, oui. Wiem. Ameryce lepiej jest bez ciebie, non? – Francja bez problemu przerwał i tak już zirytowanemu Brytyjczykowi.
- Dokładnie. – odpowiedział smutno Anglia.
- Cóż, osobiście uważam, że jesteś masywnych rozmiarów idiotą. – stwierdził Francja, używając jednego z wyzwisk, którego Anglia często używał w stosunku do Ameryki.
-C- Ty…- Anglia bąknął, nie wiedząc jak odpowiedzieć.
- Chcesz wiedzieć czego dotyczą te wrzaski? – zapytał Francja, marszcząc brwi.
-Huh? T-to znaczy tak. – odparł Anglia zmieszany nagłą zmianą tematu.
- Od dnia, w którym praktycznie wykopałeś go z domu, chłopak, o którego rzekomo się troszczysz, prawie cały czas jest trapiony przez koszmary nocne. Nie tylko jemu nie pozwalają się wyspać, ale budzą także mnie i Matthieu. Najgorsze jest to, że pomimo tego co zrobiłeś, on często woła właśnie ciebie. Teraz, jeśli mi wybaczysz, idę spróbować się trochę przespać, więc powinienem powiedzieć ci adieu. – Francja rozłączył się, obrócił i zobaczył Kanadę spoglądającego na niego z uniesioną brwią.


Kiedy dostrzegł jego zirytowane spojrzenie, Kanada westchnął, podszedł do niego i delikatnie go pocałował. Francja zamknął go w przyjemnym uścisku, który szybko został odwzajemniony. Nawet jeśli ludzie mówili, że był flirciarzem i babiarzem, i nie lubi zobowiązań, Francja wiedział, że nie było mowy, by kiedykolwiek mógł opuścić mężczyznę, który przed nim stał. Jak mógłby zostawić kogoś, kogo tak bardzo kochał, kogoś kto odwzajemniał  tę miłość dziesięćkroć? Francja westchnął, marząc, by Anglia zdał sobie w końcu sprawę, jakie to cudowne uczucie mieć kogoś takiego u swojego boku.



2 komentarze:

  1. Myślałam, że nie doczekam się kolejnego rozdziału, a jednak. :) Jestem z reguły bardzo niecierpliwą osobą, szybko się nudzę, ale na Twoje rozdziały warto jest czekać. Nawet się nie spodziewasz jaki uśmiech powoduje każde napisane słowo. Pisz dalej, bo wychodzi Ci to świetnie. Ff o tak dobrej fabule już dawno nie czytałam. Powodzenia <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju...powiem tyle, to dalej jest genialne, ale z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały, a właściwie rozdział, niestety. Co tu dodać? Niedawno byłam na odwyku hetaliowym, więc ff nie przeżywałam tak bardzo jak zawsze, ale jak nastrój poodwykowy zniknie to zapewne znowu napiszę 25-linijkowy komentarz :) I cieszę się, że cię zmotywował, człowiekowi tak przyjemnie jak ktoś doceni te 25 linijek jego wypocin :3

    OdpowiedzUsuń