sobota, 7 września 2013

BROKEN Rozdział I

Voilà! Pierwszy rozdział, tak jak obiecałam. Autorką jest The Confederacy, jeżeli ktoś chce jej stronkę z opowiadaniami na fanfiction.net, to proszę LINK. Oczywiście zgoda na tłumaczenie jest :P
Momentami miałam małe problemy z tłumaczeniem, ale ostatecznie chyba podołałam zadaniu. Tytułów FF raczej nie będę tłumaczyć, moim zdaniem lepiej wyglądają po angielsku. Ten FF jest naprawdę nietypowy i świetny. Ameryka jest OOC. Mam nadzieję, że dla was będzie równie ciekawy, co dla mnie. Z góry przepraszam za drobne błędy, powtórzenia itp.
Miłego czytania!





BROKEN
Rozdział I
Złamany i Samotny

Było ciemno.  Zawsze było ciemno…
Musiał walczyć. Musiał walczyć z ciemnością. Ponieważ…
Właściwie dlaczego walczył? Ponieważ był bohaterem?
Nie…
Nie był bohaterem…
Już nie…
Więc dlaczego walczył? Dlaczego po prostu się nie pogrążył? Nie pozwolił się przejąć?
Byłoby łatwiej… o wiele łatwiej…
Gdyby tylko mógł umrzeć…
_____________________________________________________________________

Anglia burknął, umieszczając zakrzywiony spinacz w kieszeni i otworzył drzwi. Jak zawsze, wewnątrz domu panował nieporządek. Jednak ten był inny niż zwykle. Wszędzie walały się nie tylko opakowania i puste pudełka po jedzeniu, było tam także niejadalne i powoli gnijące pożywienie. Anglię uderzył w nozdrza straszliwy odór i zdecydował się nie iść do kuchni.
To było dosyć dziwne. Oczywiście, Ameryka był flejtuchem, ale nie do tego stopnia. Fakt, że jego mieszkanie osiągnęło taki stan zaniedbania, dodatkowo spotęgował obawy Anglii. Młodszy kraj nie był na konferencji od półtora roku, więc Anglia osobiście zgłosił się na ochotnika, aby sprawdzić co się z nim dzieje. Poczynił wszystko, żeby sprzątnąć pokój, ale nie był w stanie zrobić wiele bez pojemnika na śmieci.
-Ameryko! Jesteś tutaj?!- krzyknął Anglia na cały dom, otrzymując ciszę jako odpowiedź.
Angielski naród zmarszczył brwi i wkroczył w głąb domu, drżąc, jako że temperatura zdawała się być coraz niższa. Było tu coś dziwnego. Dzięki wpływom osoby tutaj mieszkającej, miało się wrażenie, że to miejsce zawsze tryska energią i życiem. Teraz okna były brudne albo miały opuszczone żaluzje, a jedyne światło które tu się znajdowało, światło na korytarzu, powoli migotało, a następnie zupełnie zgasło, gdy Anglia szedł w kierunku pokoju Ameryki.
Anglia otworzył drzwi i następnie odskoczył, zasłaniając dłonią usta i nos. Pokój w środku był pogrążony w całkowitej ciemności oraz cuchnął wydaliną i śmiercią. Anglia głęboko nabrał powietrza do płuc i wkroczył do pomieszczenia, wprawiony w szpiegowaniu bardziej, niż pozostałe państwa. Przebadał ścianę w celu znalezienia włącznika światła i mruknął niezadowolony, kiedy po pstryknięciu nic się nie stało. Najwyraźniej żarówka w tym pokoju musiała się wypalić dawno temu.
Anglia podwinął swoją koszulę, zakrywając twarz i przesuwał się wzdłuż pokoju, podświadomie nie zbliżając się do łóżka, i z powrotem. Wolną dłonią sunął po ścianie i westchnął z ulgą, kiedy znalazł sznurek od żaluzji i zalał pokój światłem. Jednak to westchnienie szybko zmieniło się w wyraz niedowierzania. Na łóżku, oddychając delikatnie, leżał Ameryka w najgorszym stanie w jakim starszy naród kiedykolwiek go widział. Nie wyglądał tak źle ani podczas wojny domowej, ani nawet 9/11.
Jego naturalnie, lśniące włosy były ciemne i zlepione brudem, jego okulary - pokryte cienką warstwą kurzu, ubrania przeraźliwie ubrudzone, a na twarzy malowało się wyczerpanie. Był nieprzytomny i Anglia mógł także powiedzieć, że sporo schudł. Starszy naród zrobił krok do przodu, ale zakrztusił się, kiedy zdał sobie sprawę, że ten swąd pochodził od państwa leżącego na łóżku. Anglia spojrzał i, przez plamy na łóżku, domyślił się, że niebieskooki chłopak leżał w tym samym miejscu od dłuższego czasu. Zaczerpując powietrza jeszcze raz, Anglia zmusił się do złapania ramienia Ameryki i energicznego potrząśnięcia nim.
-Ameryko. Obudź się.- Zażądał Anglia.
Po sekundzie ciężkie powieki powoli podniosły się, ukazując kolejny deprymujący widok. Zawsze wesołe, błyszczące, amerykańskie oczy koloru nieba, były matowe i wpatrywały się w pułap, pozbawione życia, nie wyrażające żadnych emocji. Młodszy naród ospale przeniósł wzrok z sufitu na kraj, stojący przy nim. Lakoniczny przebłysk emocji przebiegł przez niebieską głębię, ale zniknął, zanim Anglia zdążył go wychwycić. Usta Ameryki poruszyły się, nie wydając jakiegokolwiek dźwięku, więc Anglia schylił się bliżej niego, mimo nieprzyjemnego zapachu.
-Co powiedziałeś?- Zapytał.
-O… Odejdź…- Powiedział chrapliwie Ameryka, dawno nieużywanym głosem.
-Co- Oczywiście, że nie mam zamiaru cię tak zostawić, durniu! Czy te wszystkie hamburgery wreszcie padły ci na mózg?- Anglia wyprostował się i położył dłonie na biodrach, patrząc groźnie, pomimo obawy widocznej w jego oczach.
Ameryka ponownie skierował wzrok na sufit i wypowiedział kolejne pozbawione emocji żądanie.
-Zostaw mnie… w spokoju.
-Nie mam cholernego zamiaru zostawiać cię w spokoju. Spójrz na siebie! Potrzebujesz kąpieli!- Anglia dał ujście swojemu zatroskaniu, zbyt zaskoczony tym co widzi, żeby je ukryć.
Zaskoczenie wzrosło, kiedy naród leżący na łóżku zaczął delikatnie płakać. Tak wiele bólu było widocznego w jego oczach, że serce Anglii zacisnęło się boleśnie i łzy zaczęły kłuć jego własne jaskrawozielone gałki oczne.
-P-po prostu wyjdź… Z-zostaw mnie w spokoju… Ja t-tylko chce w końcu o-odejść… Nie chce dłużej tu być.- Głos Ameryki robił się coraz głośniejszy w miarę mówienia, podczas gdy Anglia odsunął się od łóżka. -Dlaczego oni po prostu nie pozwolą mi odejść? Nienawidzę tego! Nienawidzę być krajem! Nienawidzę Ameryki! Nikt mnie nie potrzebuje. Nikt mnie nie chce. Chcę tylko umrzeć, więc dlaczego oni mi nie pozwalają!
Anglia obserwował go z szeroko otwartymi oczami, gdy łzy przestały płynąć i wyschły, zostawiając widoczne ślady przez brud na jego twarzy, a ból ulotnił się, ukazując na powrót wyraz obojętności. Anglia wziął głęboki, drżący wdech, natychmiast rozumiejąc. Ameryka się poddał. Anglia zrobił to samo po rewolucji, ale jego duma, jako kraju, pozwoliła mu się pozbierać dość szybko, zaledwie w ciągu miesiąca. Nie był pewny, ale miał podejrzenia, że Ameryka przebywał tu od ostatniej konferencji, w której uczestniczył.
Co znaczy, że leżał w tym łóżku blisko półtora roku. Anglia ponownie skrzywił się z obrzydzenia  i podszedł bliżej do nieruchomego kraju.
-Wstawaj.- Domagał się Anglia tak samo, jak wtedy, gdy powiedział mu, że ma się obudzić.
Kiedy Ameryka nie zareagował, złapał go i zmusił do ustania na własnych nogach, dziwiąc się jaki był lekki. Anglia wstrzymał oddech, smród był gorszy niż kiedykolwiek, i zaprowadził Amerykę do łazienki. Posadził przygnębione państwo na toalecie i odkręcił kran, upewniając się, że woda jest odpowiednio gorąca, zanim zablokował korek. Gdy poziom wody zaczął się podnosić, zabrał się za rozbieranie Amerykanina, nie kłopocząc się nawet, żeby marnować powietrze i zażądać, aby zrobił to sam. Kiedy skończył, pomógł mu się podnieść i wsadził go do wody.
Anglia zakręcił kurek i zostawił Amerykę w łazience, pędząc po schodach w dół. Ponownie podciągnął koszulę, przykrywając nos i odważył się wejść do kuchni, żeby poszukać jedzenia. Nawet przez to jak wyglądał, widać było, że ze zdrowiem Ameryki jest bardzo źle. Stracił bardzo dużo na wadze, każda kość na jego ciele wystawała ze skóry. Anglia wzdrygnął się, a następnie ogarnął spojrzeniem kuchnię rodem z horroru.
Na podłodze walały się porozrzucane zbite naczynia i kawałki gnijącego jedzenia. Stół był przekręcony do góry nogami i tylko dwa krzesła były jeszcze stojące w pozycji pionowej. Naczynia, które nie leżały na podłodze, znajdowały się w zlewie i na blacie, pokryte pleśnią. Anglia nie spodziewał się, że znajdzie tu cokolwiek jadalnego, ale tak czy inaczej zajrzał do lodówki i do szafek. Ku jego zaskoczeniu, była tam jeszcze dobra puszka zupy, a nawet kilka czystych patelni, misek i łyżek.
Po tym, jak wlał zupę do garnka i ustawił na kuchence, podkręcił gaz, aby się zagrzała. W tym czasie udał się do łazienki, a jego oczy rozszerzyły się w przerażeniu, gdy zobaczył, że Ameryka samorzutnie całkowicie ześlizgnął się pod wodę. Starszy naród podbiegł bliżej i wyciągnął go. Kiedy nie oddychał przez kilka minut, Anglia spanikował i uderzył  go w twarz. Z ulgą i zaskoczeniem przyglądał się, jak Ameryka kaszlał i z trudem łapał powietrze, wracając do życia.
-Co do cholery się z tobą dzieje?! Próbujesz przyprawić mnie o zawał serca?- Zapytał Anglia, patrząc na niego.
Ameryka zszokował go raz jeszcze, wybuchając głośnym szlochem i łzami, które spływały mu po twarzy. Anglia westchnął i zaczął go myć. Musiał opróżniać wannę pięć razy, zanim Ameryka był czysty, ale w końcu starszy naród kiwał głową z satysfakcją i wypuścił wodę,  nim wyszedł z pokoju, żeby znaleźć czyste ubrania. Kiedy wrócił, uprzednio wysuszając ręcznikiem, ubrał go w białą koszulkę i stare niebieskie jeansy. Ameryka ciągle płakał, jego szloch zmienił się w ciche łkanie, omal łamiące serce Anglii.
Anglia złapał Amerykę za ramię i poprowadził na dół do kuchni. Posadził go na krześle i chciał iść sprawdzić co z zupą, ale został zatrzymany przez dłoń, trzymającą go za nadgarstek. Spojrzał w tył na płaczącego Amerykę. Nie patrzył na niego, ale stanowczo ściskał jego rękę. Anglia ponownie westchnął, delikatnie zdjął dłoń ze swojego nadgarstka zanim ukląkł przed Ameryką, i objął go rękami w łagodnym uścisku. Ameryka oddychał ciężko i znowu zaczął szlochać, tym razem ciszej, podczas gdy Anglia lekko dotykał palcami jego włosów.
-Wszystko będzie w porządku, kochany. Zaopiekuję się tobą.- Obiecał Anglia łagodnym głosem.


Mimo tego wszystkiego, co dawniej miało miejsce pomiędzy nimi, Anglia był zdeterminowany do dotrzymania obietnicy.  Nie miał pojęcia, dlaczego kraj przed nim był tak doszczętnie złamany psychicznie. Był jednym z najsilniejszych państw na świecie i zawsze wyglądał na tryskającego życiem i szczęściem. Anglia miał zamiar dowiedzieć się co się stało z jego byłym bratem. A następnie, naprawić go.

___________________________________________________________________



9/11 - chodzi o zamach terrorystyczny przeprowadzony przez organizację Al-Kaida 11 września 2001 roku (to tak gdyby ktoś nie wiedział :D)



2 komentarze:

  1. Niecodzienna fabuła, wciągająca.
    Czekam na następny, no i chyba nie wypada tak przy pierwszym rozdziale ukazywać swoją naturę yaoistki, więc wcale nie wspominam, na co już czekam. :3
    x

    OdpowiedzUsuń