Voilà! Pierwszy rozdział, tak jak obiecałam. Autorką jest The Confederacy, jeżeli ktoś chce jej stronkę z opowiadaniami na fanfiction.net, to proszę LINK. Oczywiście zgoda na tłumaczenie jest :P
Momentami miałam małe problemy z tłumaczeniem, ale ostatecznie chyba podołałam zadaniu. Tytułów FF raczej nie będę tłumaczyć, moim zdaniem lepiej wyglądają po angielsku. Ten FF jest naprawdę nietypowy i świetny. Ameryka jest OOC. Mam nadzieję, że dla was będzie równie ciekawy, co dla mnie. Z góry przepraszam za drobne błędy, powtórzenia itp.
Miłego czytania!
BROKEN
Rozdział I
Złamany i Samotny
Było ciemno. Zawsze było ciemno…
Musiał walczyć. Musiał walczyć z ciemnością. Ponieważ…
Właściwie dlaczego walczył? Ponieważ był bohaterem?
…
Nie…
Nie był bohaterem…
Już nie…
Więc dlaczego walczył? Dlaczego po prostu się nie pogrążył? Nie pozwolił
się przejąć?
Byłoby łatwiej… o wiele łatwiej…
Gdyby tylko mógł umrzeć…
_____________________________________________________________________
Anglia burknął, umieszczając
zakrzywiony spinacz w kieszeni i otworzył drzwi. Jak zawsze, wewnątrz domu
panował nieporządek. Jednak ten był inny niż zwykle. Wszędzie walały się nie
tylko opakowania i puste pudełka po jedzeniu, było tam także niejadalne i
powoli gnijące pożywienie. Anglię uderzył w nozdrza straszliwy odór i
zdecydował się nie iść do kuchni.
To było dosyć dziwne. Oczywiście,
Ameryka był flejtuchem, ale nie do tego stopnia. Fakt, że jego mieszkanie
osiągnęło taki stan zaniedbania, dodatkowo spotęgował obawy Anglii. Młodszy
kraj nie był na konferencji od półtora roku, więc Anglia osobiście zgłosił się
na ochotnika, aby sprawdzić co się z nim dzieje. Poczynił wszystko, żeby sprzątnąć
pokój, ale nie był w stanie zrobić wiele bez pojemnika na śmieci.
-Ameryko! Jesteś tutaj?!- krzyknął Anglia na cały dom, otrzymując ciszę jako odpowiedź.
Angielski naród zmarszczył brwi i
wkroczył w głąb domu, drżąc, jako że temperatura zdawała się być coraz niższa.
Było tu coś dziwnego. Dzięki wpływom osoby tutaj mieszkającej, miało się wrażenie,
że to miejsce zawsze tryska energią i życiem. Teraz okna były brudne albo miały
opuszczone żaluzje, a jedyne światło które tu się znajdowało, światło na korytarzu,
powoli migotało, a następnie zupełnie zgasło, gdy Anglia szedł w kierunku
pokoju Ameryki.
Anglia otworzył drzwi i następnie
odskoczył, zasłaniając dłonią usta i nos. Pokój w środku był pogrążony w
całkowitej ciemności oraz cuchnął wydaliną i śmiercią. Anglia głęboko nabrał
powietrza do płuc i wkroczył do pomieszczenia, wprawiony w szpiegowaniu bardziej,
niż pozostałe państwa. Przebadał ścianę w celu znalezienia włącznika światła i
mruknął niezadowolony, kiedy po pstryknięciu nic się nie stało. Najwyraźniej
żarówka w tym pokoju musiała się wypalić dawno temu.
Anglia podwinął swoją koszulę,
zakrywając twarz i przesuwał się wzdłuż pokoju, podświadomie nie zbliżając się
do łóżka, i z powrotem. Wolną dłonią sunął po ścianie i westchnął z ulgą, kiedy
znalazł sznurek od żaluzji i zalał pokój światłem. Jednak to westchnienie
szybko zmieniło się w wyraz niedowierzania. Na łóżku, oddychając delikatnie,
leżał Ameryka w najgorszym stanie w jakim starszy naród kiedykolwiek go
widział. Nie wyglądał tak źle ani podczas wojny domowej, ani nawet 9/11.
Jego naturalnie, lśniące włosy
były ciemne i zlepione brudem, jego okulary - pokryte cienką warstwą kurzu,
ubrania przeraźliwie ubrudzone, a na twarzy malowało się wyczerpanie. Był
nieprzytomny i Anglia mógł także powiedzieć, że sporo schudł. Starszy naród
zrobił krok do przodu, ale zakrztusił się, kiedy zdał sobie sprawę, że ten swąd
pochodził od państwa leżącego na łóżku. Anglia spojrzał i, przez plamy na
łóżku, domyślił się, że niebieskooki chłopak leżał w tym samym miejscu od
dłuższego czasu. Zaczerpując powietrza jeszcze raz, Anglia zmusił się do
złapania ramienia Ameryki i energicznego potrząśnięcia nim.
-Ameryko. Obudź się.- Zażądał
Anglia.
Po sekundzie ciężkie powieki
powoli podniosły się, ukazując kolejny deprymujący widok. Zawsze wesołe,
błyszczące, amerykańskie oczy koloru nieba, były matowe i wpatrywały się w
pułap, pozbawione życia, nie wyrażające żadnych emocji. Młodszy naród ospale
przeniósł wzrok z sufitu na kraj, stojący przy nim. Lakoniczny przebłysk emocji
przebiegł przez niebieską głębię, ale zniknął, zanim Anglia zdążył go
wychwycić. Usta Ameryki poruszyły się, nie wydając jakiegokolwiek dźwięku, więc
Anglia schylił się bliżej niego, mimo nieprzyjemnego zapachu.
-Co powiedziałeś?- Zapytał.
-O… Odejdź…- Powiedział
chrapliwie Ameryka, dawno nieużywanym głosem.
-Co- Oczywiście, że nie mam
zamiaru cię tak zostawić, durniu! Czy te wszystkie hamburgery wreszcie padły ci
na mózg?- Anglia wyprostował się i położył dłonie na biodrach, patrząc groźnie,
pomimo obawy widocznej w jego oczach.
Ameryka ponownie skierował wzrok
na sufit i wypowiedział kolejne pozbawione emocji żądanie.
-Zostaw mnie… w spokoju.
-Zostaw mnie… w spokoju.
-Nie mam cholernego zamiaru
zostawiać cię w spokoju. Spójrz na siebie! Potrzebujesz kąpieli!- Anglia dał
ujście swojemu zatroskaniu, zbyt zaskoczony tym co widzi, żeby je ukryć.
Zaskoczenie wzrosło, kiedy naród
leżący na łóżku zaczął delikatnie płakać. Tak wiele bólu było widocznego w jego
oczach, że serce Anglii zacisnęło się boleśnie i łzy zaczęły kłuć jego własne
jaskrawozielone gałki oczne.
-P-po prostu wyjdź… Z-zostaw mnie
w spokoju… Ja t-tylko chce w końcu o-odejść… Nie chce dłużej tu być.- Głos Ameryki
robił się coraz głośniejszy w miarę mówienia, podczas gdy Anglia odsunął się od
łóżka. -Dlaczego oni po prostu nie pozwolą mi odejść? Nienawidzę tego!
Nienawidzę być krajem! Nienawidzę Ameryki! Nikt mnie nie potrzebuje. Nikt mnie
nie chce. Chcę tylko umrzeć, więc dlaczego oni mi nie pozwalają!
Anglia obserwował go z szeroko
otwartymi oczami, gdy łzy przestały płynąć i wyschły, zostawiając widoczne ślady
przez brud na jego twarzy, a ból ulotnił się, ukazując na powrót wyraz obojętności.
Anglia wziął głęboki, drżący wdech, natychmiast rozumiejąc. Ameryka się poddał.
Anglia zrobił to samo po rewolucji, ale jego duma, jako kraju, pozwoliła mu się
pozbierać dość szybko, zaledwie w ciągu miesiąca. Nie był pewny, ale miał
podejrzenia, że Ameryka przebywał tu od ostatniej konferencji, w której
uczestniczył.
Co znaczy, że leżał w tym łóżku
blisko półtora roku. Anglia ponownie skrzywił się z obrzydzenia i podszedł bliżej do nieruchomego kraju.
-Wstawaj.- Domagał się Anglia tak
samo, jak wtedy, gdy powiedział mu, że ma się obudzić.
Kiedy Ameryka nie zareagował,
złapał go i zmusił do ustania na własnych nogach, dziwiąc się jaki był lekki.
Anglia wstrzymał oddech, smród był gorszy niż kiedykolwiek, i zaprowadził
Amerykę do łazienki. Posadził przygnębione państwo na toalecie i odkręcił kran,
upewniając się, że woda jest odpowiednio gorąca, zanim zablokował korek. Gdy poziom
wody zaczął się podnosić, zabrał się za rozbieranie Amerykanina, nie kłopocząc
się nawet, żeby marnować powietrze i zażądać, aby zrobił to sam. Kiedy
skończył, pomógł mu się podnieść i wsadził go do wody.
Anglia zakręcił kurek i zostawił
Amerykę w łazience, pędząc po schodach w dół. Ponownie podciągnął koszulę,
przykrywając nos i odważył się wejść do kuchni, żeby poszukać jedzenia. Nawet
przez to jak wyglądał, widać było, że ze zdrowiem Ameryki jest bardzo źle.
Stracił bardzo dużo na wadze, każda kość na jego ciele wystawała ze skóry.
Anglia wzdrygnął się, a następnie ogarnął spojrzeniem kuchnię rodem z horroru.
Na podłodze walały się
porozrzucane zbite naczynia i kawałki gnijącego jedzenia. Stół był przekręcony
do góry nogami i tylko dwa krzesła były jeszcze stojące w pozycji pionowej. Naczynia,
które nie leżały na podłodze, znajdowały się w zlewie i na blacie, pokryte
pleśnią. Anglia nie spodziewał się, że znajdzie tu cokolwiek jadalnego, ale tak
czy inaczej zajrzał do lodówki i do szafek. Ku jego zaskoczeniu, była tam
jeszcze dobra puszka zupy, a nawet kilka czystych patelni, misek i łyżek.
Po tym, jak wlał zupę do garnka i
ustawił na kuchence, podkręcił gaz, aby się zagrzała. W tym czasie udał się do
łazienki, a jego oczy rozszerzyły się w przerażeniu, gdy zobaczył, że Ameryka
samorzutnie całkowicie ześlizgnął się pod wodę. Starszy naród podbiegł bliżej i
wyciągnął go. Kiedy nie oddychał przez kilka minut, Anglia spanikował i uderzył
go w twarz. Z ulgą i zaskoczeniem
przyglądał się, jak Ameryka kaszlał i z trudem łapał powietrze, wracając do
życia.
-Co do cholery się z tobą dzieje?!
Próbujesz przyprawić mnie o zawał serca?- Zapytał Anglia, patrząc na niego.
Ameryka zszokował go raz jeszcze,
wybuchając głośnym szlochem i łzami, które spływały mu po twarzy. Anglia westchnął
i zaczął go myć. Musiał opróżniać wannę pięć razy, zanim Ameryka był czysty,
ale w końcu starszy naród kiwał głową z satysfakcją i wypuścił wodę, nim wyszedł z pokoju, żeby znaleźć czyste
ubrania. Kiedy wrócił, uprzednio wysuszając ręcznikiem, ubrał go w białą
koszulkę i stare niebieskie jeansy. Ameryka ciągle płakał, jego szloch zmienił
się w ciche łkanie, omal łamiące serce Anglii.
Anglia złapał Amerykę za ramię i
poprowadził na dół do kuchni. Posadził go na krześle i chciał iść sprawdzić co
z zupą, ale został zatrzymany przez dłoń, trzymającą go za nadgarstek. Spojrzał
w tył na płaczącego Amerykę. Nie patrzył na niego, ale stanowczo ściskał
jego rękę. Anglia ponownie westchnął, delikatnie zdjął dłoń ze swojego
nadgarstka zanim ukląkł przed Ameryką, i objął go rękami w łagodnym uścisku.
Ameryka oddychał ciężko i znowu zaczął szlochać, tym razem ciszej, podczas gdy Anglia
lekko dotykał palcami jego włosów.
-Wszystko będzie w porządku,
kochany. Zaopiekuję się tobą.- Obiecał Anglia łagodnym głosem.
Mimo tego wszystkiego, co dawniej miało
miejsce pomiędzy nimi, Anglia był zdeterminowany do dotrzymania obietnicy. Nie miał pojęcia, dlaczego kraj przed nim był
tak doszczętnie złamany psychicznie. Był jednym z najsilniejszych państw na
świecie i zawsze wyglądał na tryskającego życiem i szczęściem. Anglia miał
zamiar dowiedzieć się co się stało z jego byłym bratem. A następnie, naprawić
go.
___________________________________________________________________
9/11 - chodzi o zamach terrorystyczny przeprowadzony przez organizację Al-Kaida 11 września 2001 roku (to tak gdyby ktoś nie wiedział :D)
___________________________________________________________________
9/11 - chodzi o zamach terrorystyczny przeprowadzony przez organizację Al-Kaida 11 września 2001 roku (to tak gdyby ktoś nie wiedział :D)
Niecodzienna fabuła, wciągająca.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny, no i chyba nie wypada tak przy pierwszym rozdziale ukazywać swoją naturę yaoistki, więc wcale nie wspominam, na co już czekam. :3
x
Ja też czekam, ale csiii....
Usuń