sobota, 28 września 2013

BROKEN Rozdział IV

Wiem, wiem, miałam wstawić go wcześniej. Możecie mnie później zlinczować.



Rozdział IV

Złamany, ale Uzdrowiony



Anglia podjechał samochodem pod dom. Zatrzymał się i spojrzał na piętro budynku. Był podekscytowany, ale i lekko zaniepokojony. Jeżeli jego pomysł zadziała, to Ameryka poczuje się lepiej. Ale to także może poskutkować tym, że przypadkiem cofną z tym co dotychczas osiągnęli. Japonia położył mu dłoń na ramieniu, dając mu do zrozumienia, że go wpiera i kiwnął głową, prowadząc go do domu.
- Ameryko! Wróciłem! Jadłeś lunch? – zapytał Anglia, przekraczając próg frontowych drzwi.
Zdjął buty, marynarkę i schował je do szafki. Usłyszał ciche skrzypienie desek i spojrzał w górę w samą porę, żeby zauważyć jak Japonia podskakuje przez nagłe pojawienie się Ameryki w drzwiach do salonu. Skinął głową w stronę Japonii, który odwzajemnił gest i poszedł do pokoju. Anglia uśmiechnął się łagodnie do Ameryki i wreszcie młodszy naród podążył za Japonią do innego pomieszczenia. Anglia westchnął i powędrował do kuchni.
Otworzył lodówkę i zmarszczył brwi, kiedy zauważył, że jedzenie, które zostawił na lunch, cały czas tam było. Poszedł jeszcze na chwilę do salonu i przystał w drzwiach, żeby powiedzieć Japonii i Ameryce, że zamierza ugotować coś do jedzenia. Chciał posłuchać o czym rozmawiają, ale wiedział że powinien dać im trochę czasu. Amerykanin musiał skupić się też na innych, nawet jeśli przez to mała szpileczka wbijała się w serce Anglii.
__________________________________________________________________

Ameryka zerknął jeszcze na uśmiech Anglii, zanim wydał z siebie ledwo zauważalne westchnięcie. Obrócił się na pięcie i podążył za Japonią  do salonu, zajmując miejsce na kanapie, naprzeciwko niego. Ameryka spojrzał na starszy kraj. Jego obecność sprawiała, że ciemność się cofała, ale nie było to tak efektywne, jak wtedy, gdy przebywał z Anglią. Mimo, że to słowa Anglii dały moc ciemności, która pochłaniała Amerykę, to i tak był jedyną osobą, która potrafiła najbardziej ją odpychać.
- Kon’nichiwa, Ameryko-san. – Powitał go Japonia ze swoim naturalnie życzliwym uśmiechem.
Ameryka milczał, nie odwracając wzroku. Dlaczego on tu był? Nie potrzebował Ameryki, więc dlaczego się o niego troszczy? Żaden kraj nie przejmuje się kimś, kto nie jest potrzebny.
- Anglia-san poprosił mnie, abym przyszedł i pomógł ci poczuć się lepiej. – Japonia sięgnął dłonią do torby i wyciągnął z niej kilka przedmiotów. – Mam parę nowych gier, które wyszły, kiedy cię nie było. Dwie to horrory, a trzecia to strzelanka z perspektywy pierwszej osoby.
Wyciągnął pudełka i położył je sobie na kolanach. Ameryka rzucił na nie okiem. Tytuły były w całości po japońsku, ale obrazki z przodu podpowiadały jaka jest ich tematyka.
- Strzelanka jest o kosmitach. Pomyślałem, że może ci się spodobać. – Zaśmiał się cicho, wyobrażając sobie, jak kiedyś Ameryka ucieszyłby się z gry o obcych z kosmosu.
Japonia kontynuował monolog, ignorując pusty wzrok Ameryki. Ale w dalszym ciągu Ameryka mógł stwierdzić, że jego przyjaciel był zakłopotany. Zaczął uważać dopiero wtedy, gdy Japonia ponownie sięgnął do torby. Starszy kraj mówił teraz o ostatnich odcinkach anime, które oglądał. Wyciągnął aparat fotograficzny i przekręcił tak, żeby Ameryka mógł widzieć.
- Tu jest kilka cosplay’ów, które ludzie przygotowali na konwent. Zdumiewające, prawda? – spytał, przewijając kolejne fotografie.
Ameryka musiał przyznać, że to było rzeczywiście niezwykłe. Cosplay był prawie idealny i na dodatek z anime, które lubił. Sam zawsze miał zamiar zrobić taki cosplay, ale postać za którą chciał się przebrać była w stosunku do niego za niska. Mimo zdumienia, Ameryka nie potrafił się uśmiechnąć. To po prostu nie wpłynęło na niego tak, jak zrobiłoby to dawniej. Nagle rozległ się dźwięk małego wybuchu i kaszlu, symbolizujący, że Anglia właśnie skończył gotować.
- Cóż, sądzę, że powinienem już iść. Miło było cię zobaczyć Ameryko-san. – Japonia wstał i ukłonił się lekko, zanim wyszedł na korytarz.
Ameryka usłyszał, jak ten wpadł na Anglię w holu. Rozmawiali chwilę, po czym Anglia wkroczył do salonu, wyrażając ubolewanie, że Japonia musiał ich opuścić. Postawił przed Ameryką talerz z jakąś sczerniałą rzeczą, która chyba kiedyś była jedzeniem. Ameryka przerzucał wzrok pomiędzy naczyniem a Anglią, zanim wyrównał spojrzenie z niższym państwem, prawie jakby pytał czy naprawdę musi to zjeść. Gdy Anglia podparł ręce na biodrach, a jego wzrok stwardniał, Ameryka westchnął cicho i zabrał się za jedzenie.
Reszta dnia minęła prawie w całości normalnie. Ameryka wysłał Anglii to samo spojrzenie podczas obiadu. I nawet jeśli starszy kraj udawał poirytowanie, to Ameryka z łatwością mógł dostrzec uśmiech w kącikach jego ust. Dopiero wieczorem ta rutyna została przerwana. Po tym jak Anglia go przebrał i położył w łóżku, Ameryka złapał swojego byłego opiekuna za nadgarstek, powstrzymując go tym samym od odejścia. Anglia odwrócił się z widoczną troską na twarzy, która wkrótce ustąpiła miejsca innym emocjom.

Ameryka pociągnął go lekko za rękę, oczekując od niego pocałunku w czoło tak, jak tamtej nocy. Wiedział, że Anglia domyśla się czego chce, bo jego twarz przybrała odcień głębokiego bordo, a w jego spojrzeniu mieszało się zaskoczenie, ulga i skrępowanie. Na twarzy Ameryki także pojawił się jasny rumieniec, ale mimo tego dalej uparcie ciągnął nadgarstek Anglii, zdeterminowany, żeby dostać to czego chce. Po chwili Anglia westchnął i zrobił krok w przód. Pochylając się, złożył delikatny pocałunek na czole Ameryki, zanim cicho życzył mu słodkich snów i pośpiesznie wyszedł z sypialni. Ameryka uśmiechnął się do siebie i skulił pod kołdrą, zapadając w spokojny sen.




Krótki rozdział. Bardzo. I właściwie nic takiego się nie dzieje. W następnym będzie już coś ciekawszego. Mogę zdradzić, że do akcji wkroczy braciszek Francja.
Mam wrażenie, że czasami podczas tłumaczenia coś mi odwala. Wczoraj, sprawdzając błędy, wyłapałam jeden dość zabawny. Zamiast "zmarszczył brwi" napisałam "zmarszczył drzwi". Nie wiem w ogóle jakim cudem, ale miałam niezły ubaw jak to przeczytałam xD

3 komentarze:

  1. Faktycznie krótki i nic specjalnego się nie dzieje, no ileż można czekać aż przejdą do rzeczy? ;__; I jedyne, co mnie pocieszyło to twój spoiler, że wkroczy Francja! ;3
    I nie wiem co jest zabawnego w "marszczeniu drzwi".

    OdpowiedzUsuń
  2. Krótki, ale słodki /)-3-(\

    OdpowiedzUsuń
  3. I te slodkie motylki w brzuchu, kiedy czytasz wybornego UsUka nawet gdy nic się nie dzieje ^^ Arigato ^^

    OdpowiedzUsuń